
Małgorzata Kożuchowska szczerze o swoim macierzyństwie: „Byłam na lekach, spuchnięta, przytyłam”.
Syn Małgorzaty Kożuchowskiej na świat przyszedł 5 lat temu, aktorka nigdy za wiele na temat ciąży i wychowania dziecka nie mówiła. Nikt więc nie spodziewał się, że było jej aż tak ciężko.
Małgorzata Kożuchowska niechętnie opowiada o swoim życiu prywatnym w wywiadach. Jednak od czasu do czasu robi wyjątek. Na Instagramie zaś udostępnia tylko te informacje, którymi chce się podzielić ze swoimi fanami.
Mimo tego, iż Małgorzata nie opowiada o swoim życiu prywatnym na łamach prasy, to tym razem postanowiła zrobić wyjątek i zgodziła się na wywiad z magazynem Viva!. W rozmowie opowiedziała o swoich doświadczeniach związanych z macierzyństwem, przyznała również, iż pogodzenie obowiązków rodzicielskich i zawodowych nie było dla niej łatwe.
„Są kobiety, którym macierzyństwo przychodzi łatwo, organicznie. Ja nie miałam takiego szczęścia. Poza tym już moja ciąża była trudna. Byłam na lekach, spuchnięta, przytyłam. Przez ponad rok nie mogłam do siebie dojść. Zawsze byłam raczej szczupła, a tu nic nie mogłam zrobić. Małgosi matce to nie przeszkadzało, Małgosi aktorce - już tak” - powiedziała aktorka.
Aktorka wyznała także, że musiała przyzwyczaić się do nowego ciała, a przede wszystkim zaakceptować je i rzeczywistość, która ją otaczała. Przez kontrakty, które wcześniej podpisała, musiała rzucić się w wir pracy i pogodzić rolę matki i aktorki.
„Tłumaczyłam sobie: Jestem karmiącą mamą, nie mogę zostać w domu i zajmować się tylko dzieckiem, więc mam prawo wyglądać, jak wyglądam. I już. Pamiętaj, że od lat, kręcąc choćby Rodzinkę.pl, jestem zobligowana kontraktami. Ekipa serialu i tak pauzowała jeden sezon przez moją zagrożoną ciążę. I wszyscy przebierali nogami, czekając na to, kiedy wrócę. Rozumiałam to. Ludzie nie mają pracy, za to mają domy, rodziny i kredyty. Jak się powiedziało "A", trzeba powiedzieć i "B". Ekipa czekała, dziecko płakało, a grać musiałam...”
Kożuchowska wyjawiła tajemnicę, iż jej najgorszym momentem było karmienie piersią. Jednak uznała, że jeżeli inne matki potrafią, ona też jest w stanie to zrobić.
„Karmienie bolało. Pięknie to wszystko wygląda w reklamach czy filmach. Przystawiałam Jasia do piersi i widziałam gwiazdy. (...) Zawzięłam się. Skoro inne kobiety dały radę, to co, ja nie dam? Co tu mówić, kryzysy były, ale wyparłam to. Zapomniałam. Są kobiety, które nie mogą karmić z powodu choroby lub stresu, mają za mało pokarmu. A niektóre po prostu nie chcą. Szanuję ich wybór i wiem, że to też wspaniałe mamy.”
Jak się okazuje, jej zmęczenie przeszło wtedy, kiedy tylko zauważyła, że zaczyna spełniać się w roli matki:
„Jaś rósł zdrowo i to było najważniejsze, a każdy kolejny krok milowy w jego rozwoju wynagradzał mi mój wysiłek. Pierwszy krok: zaczął się uśmiechać. Potem raczkować, potem powiedział "mama", potem stanął na nogi... To było moim motorem, łagodziło zmęczenie, dawało poczucie sensu, usprawiedliwienie, że pracując, nie robię mu krzywdy” - wyznała.
Teraz aktorka przyznaje, że mimo, iż Jak był jej wyczekiwanym dzieckiem, to pierwsze dwa lata jako świeżo upieczona mama, nie były dla niej łatwym zadaniem.
„Dopiero teraz, kiedy Jaś skończył już pięć lat, mam w sobie zgodę na to, aby opowiedzieć, że pierwsze dwa lata jego życia i bycie mamą, w dodatku intensywnie pracującą, to było prawdziwe wyzwanie. Zupełnie nowe doświadczenie, niezwykle silne, skrajne emocje. Z jednej strony uruchomiły się we mnie nieprawdopodobne pokłady miłości, tkliwości, wrażliwości, wszystkiego tego, co w kobiecie piękne, z drugiej strony czułam się przytłoczona. Z każdym dniem mocniej do mnie docierało, że nie jestem już tak niezależna jak kiedyś. Teraz jest ktoś, o kogo będę się martwiła zawsze, do końca mojego życia.”
Wiedzieliście, że rola matki była najtrudniejszą rolą Małgorzaty Kożuchowskiej?







